Niewiarygodne !!!Niewiarygodne acz prawdziwe. Argonauci się zebrali, i to prawie że w komplecie. Zjechali do Krakowa z tak odległych rubieży jak Irlandia czy inne Katowice. Niewiarygodne acz prawdziwe. Argonauci się zebrali, i to prawie że w komplecie. Zjechali do Krakowa z tak odległych rubieży jak Irlandia czy inne Katowice. A cel szlachetny im przyświecał, jak to rozmowy na nowy i stary rok, podsumowanie sezonu wykopaliskowego, a po tym mało znaczącym wstępie, część artystyczna, czyli libacje ku czci bogów pogańskich. Przyjemne te uroczystości miały miejsce w zapoznanej „Trójce” na pięknej ulicy Gołębiej.
Na obiatę bogom złożono piwo z sokiem imbirowym, bladą mery oraz dziwny wynalazek z sokiem jabłkowym a’la Lady E. Omówiono niedostatki życia archeologa, które wyganiają biednych kopaczy za chlebem na dalekie i mokre od deszczu wyspy (nasz duet Sir P. i Sir M. dzielnie wydziera Celtom ostatnie ojro); problemy z rejestracją polskich firm archeologicznych (ale bohatersko walczymy z wielogłowym smokiem biurokracji); życie seksualne oraz perspektywy małżeńskie wielu z naszych archeologicznych kolegów (niektórych pierwsze już nie bawi, a drugie przeraża, a pozostałych przynajmniej pierwszy czynnik budzi entuzjazm); a z tematów bardziej odległych, twórczość Herberta (nieoceniona Lady K.) oraz problematykę anty- i filosemityzmu….
O północy zmieniono lokal, gdyż z pierwszego wykurzyły nas wrogie oczka barmanek (choć Sir M. – znany pogromca kobiet, słał im nieodparte uśmiechy). W uszczuplonym gronie (Lady F. wezwały obowiązki rodzicielskie, a Sira G. hmmm… zapewne instynkt pedagoga) dotarto do klubu „Carpe Diem”, gdzie Sira P. zmogła straszliwa niemoc nieznanej przyczyny. Pozostali członkowie konwentu oddali się tańcom i dalszej libacji aż po świt, gdyż wiadomo, że na podobne przejawy pobożności bogowie patrzą przychylnym wzrokiem (z braku podobnej żarliwości niżej podpisana Lady A. zakończyła uroczystości przed czasem, za co została srogo pokarana mistycznym bólem głowy).
                                                                         Lady A.